To już jedenasta odsłona charytatywnego koncertu organizowanego corocznie w Sycowie w darze pomocy Rodakom na Ukrainie i Białorusi. 25 stycznia 2014 r. burmistrz miasta i gminy Syców Sławomir Kapica oraz konsul generalny RP w Winnicy Krzysztof Świderek podejmowali znaczących gości z kraju i zagranicy, w tym liderów organizacji kresowych, chórów miejscowych i polonijnych, samorządowców Dolnego Śląska oraz publiczność, dzięki pamięci której jest nadzieja, że ślady polskości na Kresach wschodnich pozostaną niezatarte. Wszyscy jechali tu wodzeni nie tylko sentymentem, ale także zgłębianiem i budowaniem własnej tożsamości. - Raz do roku Syców stolicą – dopowiadali prowadzący koncert jeszcze jedni kresowiacy, tym razem rodem z Wilna – Wincuk i ciotka Franukowa, okraszając spotkanie licznymi anegdotami i zaciągając wileńską gwarą.
– Polska to taka kraina, która się w sercu zaczyna – tymi słowami, witając gości, rozpoczął pełnienie roli gospodarza dorocznego wydarzenia burmistrz Sławomir Kapica. Jak wspomniał – po raz siódmy. Nasze koncerty wpisują się w nostalgiczną, wspomnieniową opowieść o dawnej Rzeczpospolitej, ale burmistrz odniósł się także do aktualnych, tragicznych wydarzeń na Ukrainie. O chwilę ciszy i odmówienie modlitwy w intencji wolności i pokoju na Ukrainie poprosił kaliski biskup pomocniczy Teofil Wilski. - Nasze wsparcie niech pokrzepi serca ludzi – dodał duchowny. W sukurs przyszedł mu Krzysztof Świderek konsul na Ukrainie, honorowy obywatel Sycowa i zarazem ojciec chrzestny ogólnopolskiego koncertu. Wszystkim gościom: posłom, senatorom, kolegom samorządowcom miast i gmin oraz zgromadzonej w hali MOSiR-u publiczności złożyli noworoczne życzenia i podziękowania. To dzięki nim ziemia sycowska na czas koncertu staje się dla kresowian drugim domem, miejscem spotkań wielu kultur, oryginalnego dialogu i języka.
Znakomici goście
Pora wymienić znamienitych gości. Zaszczycili nas polscy parlamentarzyści z europosłem Jackiem Protasiewiczem, który przywiózł tu także swoją rodzinę, jak się okazuje, pochodzącą z Kresów. Opowiedział o swoich korzeniach i obowiązku pamiętania, kultywowania przeszłości. I to nie jedyny polityk, którego najbliżsi pochodzą ze Wschodu. Swoją rodzinę stamtąd wywodzi posłanka Ewa Wolak, wskazująca na stałą potrzebę naszej pomocy i życzliwości. O duchu patriotyzmu w sercach rodaków większym często aniżeli nasz własny mówiła posłanka Beata Kempa. Poseł Michał Jaros zapewniał, że nigdy nie zapomnimy, że tam była Polska i tam są Polacy, że ta ziemia to przedmurze chrześcijaństwa i jakże rozwinięta polska kultura. Poseł Jan Dziedziczak dodał, że warto i trzeba modlić się za wolną Ukrainę, wolną od ducha Stalina i Bandery. Marszałek Dolnego Śląska Rafał Jurkowlaniec, który objął koncert swoim patronatem, podkreślał, że gdy myślimy o Kresach - mówimy Polska. Wojewoda Dolnośląski Aleksander Marek Skorupa dziękując za koncert i spotkanie w tym gronie przypomniał, że w każdej rodzinie na Dolnym Śląsku są kresowiacy. Przybyli hierarchowie i duchowni kościołów obrządku katolickiego, prawosławnego i ewangelickiego z biskupem Ryszardem Boguszem, który też już wcześniej towarzyszył naszemu koncertowi. Wszyscy życzyli Ukrainie pokoju, by znalazła właściwą drogę. Przy tej okazji trzeba powiedzieć o rekordziście – biskupie Leonie Dubrawskim, który jest z nami od początku, czyli jedenasty raz. Zawsze radośnie oczekiwany, uwielbiający śpiewać kolędy, a zwłaszcza „Radujsia zemle”, ukraińską kolędę z niekończącymi się zwrotkami na bieżąco tworzonymi przez ordynariusza Diecezji Kamieniecko-Podolskiej. Co pewien czas, lekko i nieco frywolnie, swojskim dialektem, z zaśpiewem znad Wilii karmili nas konferansjerzy. Gdy ze sceny płynęły słowa wsparcia ze strony polityków różnych opcji, Wincuk dość przekornie odpowiadał: „wybierzcie mnie, drugiego takiego jeszcze nie mieliście i mieć nie będziecie”.
Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia
Jak wschodnia kraina potrafi fascynować, zachwycać, wzbudzając dużo emocji, najlepiej opowiedzieli młodzi dolnoślązacy - wolontariusze akcji Grażyny Orłowskiej-Sondej pn. „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”. Młodzież zauważyła, że Kresy to nie tylko ziemia i groby, ale żyjący tam Polacy. Jak Artur ze Żmigrodu, który pomimo tego, że zaraz musiał wracać na swoją studniówkę, znalazł czas, aby dać świadectwo. Chciałby - mówił - aby stało się tak, że gdy mówimy Polska, to też mamy na myśli kresy. Dziennikarka z Dolnośląską Kurator Oświaty Beatą Pawłowicz podjęły działania na rzecz zachowania polskiego dziedzictwa narodowego, jakim są groby tych, którzy na wschodnich rubieżach pozostali. W lipcu ub.r. konwój 40 busów z Polski (ponad 700 osób, głównie młodzieży) jechał odnawiać polskie groby, zaś w całym 2013 r. akcja objęła ponad 50 cmentarzy. To u nas ogłoszono V edycję „pospolitego ruszenia” młodzieży dolnośląskich szkół, w której udział biorą także te nasze. Sycowskie szkoły i przedszkola włączają się równie aktywnie w każdą inicjatywę pomocy dla Wschodu.
Wincuk i ciotka Franukowa, jak przystało na ambasadorów kultury Wileńszczyzny zapraszali do najpiękniejszej bramy świata – Ostrej Bramy w Wilnie. Wspomnieli wizytę Jana Pawła II, której pamięć na Litwie jest wciąż żywa, a pieśń „Barka” jednoczy. To stało się sygnałem do wspólnego odśpiewania pieśni przez połączone siły zespołów i publiczności.
Krzewili tradycję kolędowania
Na scenie zaczęły pojawiać się chóry i zespoły, by widzów przywiązanych do narodowej tradycji, także tej muzycznej, porwać w świat dźwięków i kołysania. Koncert nie miałby swojego kolorytu bez kolęd. Śmiało można powiedzieć, że to między innymi dzięki artystom i gościom biorącym udział w sycowskim koncercie polski zwyczaj kolędowania nie zaginie.
Rozpoczął sycowski Chór Państwowej Szkoły Muzycznej I st. pod dyrekcją Edyty Szostak-Kirzyc kolędą "Śpij Jezusie", by zaraz połączyć siły z Chórem Kameralnym MOKiS-u z Oleśnicy i razem zaśpiewać inne znane nam dobrze bożonarodzeniowe pieśni. Wokalnymi umiejętnościami podzielili się sycowianie: posłanka Beata Kempa i radny wojewódzki Marek Laryś, wykonując utwory Agnieszki Osieckiej „Łatwopalni” i „Modlitwę” Bułata Okudżawy. Osobiście występ Zespołu Górali Czadeckich „Wianeczek” z Piotrowic Dolnych zapowiedział Krzysztof Świderek, dodając, że Winnicki Okręg Konsularny został powiększony o Bukowinę Ukraińską, skąd właśnie kapela pochodzi. Muzyka chóralna na scenie dominowała, ale zespół prowadzony przez Marię Malicką, wyróżnionej medalem „Zasłużony dla Kultury Polskiej” wykonał oprócz kolęd również bardziej skoczne piosenki inspirowane folklorem rumuńskim. Artyści z Bukowiny przywieźli korowaje - bochenki chleba, by podzielić się z rodakami, dodając ze wzruszeniem – dajemy w tym kawałku chleba nasze serca. Konsul przedstawił uczestników Międzynarodowego Rajdu Katyńskiego, zawsze wzbudzającego ogromne zainteresowanie polonijnych środowisk, który w Sycowie też jest dobrze znany. Chór „Vox Cordis” działający przy Stowarzyszeniu Kultury Polskiej im. Jana Pawła II w Kamieńcu Podolskim zaśpiewał znane polskie kolędy oraz pieśni patriotyczne i biesiadne, m. in. „Gdybym ja była słoneczkiem na niebie”, „Sokoły” czy „Góralu czy ci nie żal” chóralnie podjęte przez publiczność. Chóry „Głos Duszy” i „Archanioł” z Mińska też kolędowały śpiewając "Z narodzenia Pana", "Gdy śliczna panna", „Zaśpiewajmy Jezusowi”, jak i nie mniej piękne "Ave Maria". Wspaniałe głosy i kunsztowne wykonanie przyjęte były przez publikę gromkimi oklaskami.
Na koniec widowiska zabrzmiał wspólny śpiew wszystkich zespołów - prapremierowego wykonania utworu skomponowanego przez dyrygentkę białoruskich chórów Helenę Abramowicz pt. „Polsko Moja”. Jak nieśmiało zaproponowała Edyta Szostak-Kirzyc, piękna, chóralna pieśń powinna odtąd stać się oficjalnym hymnem koncertu.
Tradycją naszego koncertu stały się też specjały kuchni kresowej, przygotowane przez Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Wsi Białawy, Białawy Małe z gminy Wińsko. Panie za każdym razem ochotnie stawiają się z przysmakami na prośbę burmistrza Kapicy. Sroga zima na czas organizacji koncertu w Sycowie to też niemal tradycja. Nie inaczej było i tym razem – zapewnieniom Krzysztofa Świderka stało się zadość, a to oznaczało, że biała sceneria dopisze i śnieżne przestrzenie dotrą do Sycowa wraz z rodakami ze wschodu. I tak się stało.
Zdjęcia: Dawid Samulski