Motocykliści i ich pasja26-07-2011

Ryk silników, wspaniała parada ulicami Sycowa, prezentacja motocykli w sycowskim rynku oraz ilość decybeli taka, że mieszkańcy placu Wolności zadrżeli o fasady domów, to znak, że na II Zlot Motocyklowy do Sycowa przyjechała motoryzacyjna brać na swych jednośladach z Dolnego Śląska i okolicznych województw.

Na zlocie spotkali się motocykliści na przepięknych, błyszczących w słońcu maszynach, wzbudzając podziw oglądających. Charakterystyczne skórzane kurtki, wypolerowane motory, bo motocykl to nie tylko pasja, ale także styl życia.  O ile dla jednych to sposób na życie, dla innych jest po prostu odskocznią od codziennych obowiązków, jak powiedziała nam Pani Ewa Jakóbczak, która wraz z mężem w ten sposób spędza niektóre weekendy. Zwiedzają kraj, ale na zlocie byli też poza jego granicami, między innymi w czeskim Jicinie, wspomina Pani Ewa.  Nieważny wiek, zawód czy płeć. Był i policjant, i ksiądz, i handlowiec. Mogą opowiadać bez końca o ich kształtach, osiągach, lakierach czy jeszcze innych detalach. Wśród około setki wspaniałych i nie mniej oryginalnych od swych maszyn właścicieli znalazły się też kobiety - i to nie tylko w roli pasażerów. Ryk silników, wiatr w uszach i wolność, to dla zmotoryzowanych macho jest najważniejsze. Wśród motocykli uwagę zwracały ścigacze i to te najbardziej znanych marek, jak japońskiej firmy Yamaha, Honda, Kawasaki czy Suzuki. Nie zabrakło Harleya-Davidsona, ale także motorów polskiej produkcji, między innymi WSK-i czy WFM-ki. Swoją Hondą zajechał dyrektor MOSiR-u Adam Hrehorowicz, a z emblematami Rajdu Katyńskiego i charakterystycznymi frędzlami przy jednośladzie dotarł właściciel Yamahy Drag Stara Władysław Tokarski z Dziadowej Kłody. Były motocykle trójkołowe, niemal rodzinne, bo zdolne pomieścić więcej niż dwie osoby. Jak zawsze przy takich okazjach przybyły ciekawe wszystkiego, rozemocjonowane i z wypiekami na twarzach dzieciaki. Przymiarka do maszyny, czemu nie?! Komisja wybrała najatrakcyjniejszy model – i tu jednogłośnie przyznano głosy oraz nagrodę w postaci kubka miniskładakowi „Kubocykl”, jak sama nazwa wskazuje – motocyklowi Kuby Strzeleckiego, którym przyjechał… tata zwycięzcy. Jak z sentymentem opowiadał nam znany miłośnik jednośladów Stanisław Kamiński, silnik i skrzynia biegów oryginalnego składaka pochodzą z SHL –ki i WFM-ki. Takie i inne cuda można było obejrzeć w Sycowie, bo dalsza część imprezy przeniosła się nad zalew do Stradomi. To początki „zlotowe”, ale organizator, dyrektor MOSiR-u  Adam Hrehorowicz już obiecuje rozkręcenie imprezy w przyszłym roku.